Tyle znakomitych komiksiarzy na raz, ile podczas Komiksfestu 2024, jeszcze u nas nie było! Pięciodniowy turnus wypełniły fantastyczne warsztaty, spotkania i rozmowy z gośćmi, których mieliśmy przyjemność zaprosić.
Jednym z nich był Tomasz Spell, profesjonalny artysta komiksowy, na co dzień realizujący własne projekty albumów komiksowych. Rysowanie komiksów cały dzień, w ramach pracy? Dla wielu z naszych Uczniów to zapewne marzenie — Tomasz podpowiedział nam, jak je spełnić. Zapraszamy do przeczytania wywiadu!
Zofia Bębenek: Przedstawiając się mówisz, że oddychasz komiksem. Co to znaczy?
Tomasz Spell: To znaczy, że zbudowałem całe swoje życie dookoła tworzenia komiksów. Rzuciłem po pół roku studia na Gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych, bo nie miałem czasu na rysowanie swoich rzeczy. Każdy z nas poszukuje sensu swojego życia. Tworzenie komiksów to jest właśnie to, co nadaje sens mojemu życiu, powód, dla którego wstaję rano z łóżka. Sprawia mi niesamowitą satysfakcję i przyjemność. Gdybym w jakimś wypadku stracił obie ręce, rysowałbym komiksy stopami.
Z.B.: Jakbyś zdefiniował „samouka”?
T.S.: W przypadku artystów nazywam tak osoby, które nigdy nie odebrały formalnej, artystycznej edukacji. Sam spędziłem chwilę w policealnej szkole plastycznej – głównie dlatego, żeby mieć co robić, jak się za drugim razem nie dostałem na Gdańskie ASP. Z którego i tak, jak wspominałem, szybko zrezygnowałem.
Z.B.: Co ma wspólnego rysunek warsztatowy/realistyczny z komiksem?
T.S.: Rysunek komiksowy to tak naprawdę zbiór trików upraszczających rzeczywistość. To jak rysujemy oczy, to jak przedstawiamy ruch, cień – to wszystko uproszczenia. Ale żeby coś uprościć, najpierw musimy dobrze to poznać. Dlatego umiejętność rysowania realistycznego jest ważna dla komiksiarza. Narysuj mi postać i od razu widać, czy masz ogarniętą anatomię, czy wiesz, jak działają ludzkie mięśnie. Narysuj mi rzut na miasto i po układzie cieni można łatwo poznać, czy studiowałeś tego typu przestrzenie z natury, czy nie. Realistyczny rysunek to poznawanie zasad, a wg mnie sztuka to łamanie tych zasad. I to odróżnia profesjonalistę od amatora – czy łamie zasady świadomie, czy nie. Mówię tak, ale sam bardzo rzadko szlifuję mój warsztat rysunkowy <ciężkie westchnięcie>. A powinienem.
Z.B.: Jakie ćwiczenia polecasz osobom, które również same się uczą?
T.S.: Miej zawsze przy sobie szkicownik i rysuj, co ci wpadnie w oko. Nawet, jak nie masz ochoty/czasu na rysowanie, chłoń otaczający cię świat – patrz, jak rozkładają się cienie, zadumaj się nad architekturą, obserwuj otaczających cię ludzi. Zwłaszcza na wyjazdach. Rysowanie komiksów to w ogóle idealne medium do nauki rysunku, bo z automatu zmusza cię do rysowania dynamicznych postaci, perspektywy, teł etc.
Z.B.: Nad czym, poza warsztatem rysunkowym, pracować aby sprawniej tworzyć komiksy?
T.S.: Warto ćwiczyć kreatywność. Mam dwie gry, w które czasami gram ze znajomymi na mieście. Jedna to gra w dziwny przedmiot – bierzecie dowolny przedmiot (np. łyżeczkę). Przedmiot wędruje z rąk do rąk i po kolei każda osoba wymyśla, co to za przedmiot i do czego służy. Przedmiot krąży tak długo, jak chcecie. Druga to gra w wysoką sztukę. Jedna osoba na spacerze wskazuje dowolną mijaną rzecz (na przykład stary rower z brakującym kołem) i reszta musi zinterpretować ją, jakby była krytykiem sztuki i ta rzecz stała w galerii sztuki.
Z.B.: Od kogo czerpać inspirację?
T.S.: Od wszystkiego, co cię w jakiś sposób emocjonalnie dotyka, nie tylko sztuki. Myślę, że artysta powinien być zainteresowany światem i historią. Weźmy choćby takie Gwiezdne Wojny – Jedi i ich miecze świetlne są inspirowane samurajami, pojedynki statków w kosmosie powietrznymi pojedynkami samolotów w czasie II Wojny Światowej, a cała historia jest alegorią napadnięcia USA na Wietnam. Między innymi właśnie dlatego stare Gwiezdne Wojny są nieśmiertelnymi filmami. A nowe Gwiezdne Wojny inspirują się prawie wyłącznie starymi Gwiezdnymi Wojnami i w kółko odgrzewają tego samego kotleta.
Z.B.: Skąd czerpać pomysły na historię?
T.S.: Każdy czerpie z czegoś innego. Ja teraz dużo czerpię z mojego oburzenia tym, jak poukładany jest otaczający nas świat. Mój kolejny komiks Bajzel będzie alegorią katastrofy klimatycznej ubranej w apokaliptyczne fantasy. W głowie obracam też kilka rożnych pomysłów, na przykład o protestach przeciwko rządzącej klasie czarodziejów zastępujących pracowników nieumarłymi. Czytam teraz Ludową Historię Stanów Zjednoczonych Howarda Zinna, w której dużo jest właśnie o historii strajków pracowniczych w USA. Świetna książka, bardzo polecam.
Z.B.: Wg. twojego doświadczenia, czego szukają wydawnictwa?
T.S.: Polski rynek komiksowy jest mały. Nie ma w nim wielkich pieniędzy. Wszyscy ludzie w tym środowisku, od artystów po wydawców, robią przy komiksach bo kochają to medium. Ma to swoje zalety i wady. Zaleta jest taka, że wydawcy raczej nie szukają cynicznie czegoś, co się dobrze sprzeda. Tylko autentycznego głosu – ciekawego przefiltrowania otaczającej nas rzeczywistości na kompetentnym poziomie. Bądźcie kreatywni, wyszlifujcie swój warsztat pisarsko-rysunkowy do odpowiedniego poziomu, a wydawca się znajdzie. Trzymam za was kciuki!
Z.B.: Dziękujemy za rozmowę i tyle świetnych uwag!
Komiksy Tomasza, Przygody Stasia i Złej Nogi oraz Zasadę Trójek, można znaleźć w niejednej księgarni komiksowej. Jego najnowszy komiks, Bajzel, ukaże się wkrótce. Zdjęcia z warsztatów z Tomaszem, oraz całego Komiksfestu znajdują się w naszej Galerii!